Crescendo, Becca Fitzpatric. Długo zwlekałam zanim sięgnęłam po kontynuację Szeptem. Nie mogłam zdobyć wiedźmina, więc postanowiłam, że na święta kupię sobie Crescendo. Położyłam ją na półce i zastanawiałam się po co ją kupiłam. Pierwsza część była mi "obojętna" po prostu spędziłam czas na czytaniu, kolejna jakaś historia dla nastolatek.
Crescendo to jednak miłe zaskoczenie. po paru stronach Nora wciągnęła mnie do swojego świata. Nie chciałam oderwać się od jej przyjaciół i wrogów. Książka jest nasycona złością, nienawiścią, pożądaniem. Emocje wylewają się ze stron. Razem z Norą zastanawiamy się komu zaufać. Jesteśmy tylko pewni Vee jej najlepszej i jedynej przyjaciółce. Reszta osób przez całą książkę ją zaskakuje. Miłość do Patcha jest mocna, jak narkotyk ciężko z nim skończyć. Rozum podpowiada jej aby z nim skończyć raz na zawsze tylko tak się nie da nie po poznaniu innego świata, który ciągle się ściera z "rzeczywistością".
Rzadko się zdarza, że druga część jest lepsza od poprzedniczki. Moim zdaniem Crescendo jest lepsze od Szeptem. Polecam.
Moja ocena 5,5/6
Nie byłam zachwycona "Szeptem", ale skoro mówisz, że "Crescendo" jest lepsze, to może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPS Może usunęłabyś weryfikację obrazkową dla komentarzy? :)
Nawet nie wiedziałam, że jest to ustawione:) już zmieniam.
UsuńOch, ja osobiście nie znoszę całej serii, a zwłaszcza drugiej części. ;3 Ale każdy ma prawo do własnego zdania! :)
OdpowiedzUsuńNo pewnie:)
UsuńSłyszałam, że ta seria przypomina trochę Zmierzch, więc raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńCzytając ostatnią stronę pomyślałam właśnie o tym. Jeżeli nie twierdze tego sama to znaczy, że coś w tym jest.
Usuńsama nie wiem, chyba nie jestem do tej książki do końca przekonana :)
OdpowiedzUsuń