środa, 29 sierpnia 2012

Igrzyska śmierci





Tytuł:Igrzyska Śmierci
Reżyseria: Gary Ross
Scenariusz: G. Ross, B. Ray, S. Collins
Produkcja: USA
Premiera światowa: 22 marca 2012







Tytuł filmu zapewne jest znany każdemu, a to wszystko za sprawą głośnej promocji. Scenariusz powstał na podstawie książki Suzanne Collins o tym samym tytule. I to za sprawą tej autorki polowałam na ten film. Czy żałuje?

Nie wiem co mam o tym wszystkim sądzić. Wydaje mi się, że mogli zrobić to lepiej. Kiedy starałam się zapomnieć, że znam już tą historię, film strasznie się dłużył, powiewało trochę nudą. No ale na pewno nie było tak źle jak z ostatnią głośną ekranizacją książki więc nie ma co dramatyzować. Nie należy się poddać przed finałem. Niestety trzeba pamiętać o tym, że jest to pierwsza część filmu.

Obsada jest na prawdę fajna. Nie ma żadnych wielkich gwiazd co wcale nie jest problemem. Wręcz przeciwnie. Chociaż Josh Hutcherson grając Peete nie wysilał się przy tym za bardzo.

Powinnam na początku napisać coś o samym filmie, bo może są i tacy co o nim nic nie wiedzą.
Nastoletnia dziewczyna Katniss mieszka razem ze swoją mamą i siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów. Ma na głowie do utrzymania cały dom, ponieważ jej mama po śmierci ojca kompletnie się załamała i z trudem sobie radzą. Katniss wymyka się ze swojego dystryktu razem ze swoim przyjacielem Gale na polowania. Dzięki czemu świetnie posługuje się łukiem. 
Co roku wśród dystryktów zostają wybierani uczestnicy igrzysk. Uczestnicy zostają wybierani z przedziału wiekowego od 14 lat do 20 o ile się nie mylę. Zwycięzcą może zostać tylko jeden i aby tak się stało wszyscy inni muszą zginąć.  
Nasza bohaterka jest zmuszona zgłosić się na ochotnika. Jej partnerem, a zarazem wrogiem staje Peeta. Chłopak, który kiedyś pojawił się na jej drodze. 

W książce strasznie polubiłam małą Rue, która przypominała Katniss jej siostrę. Żałuję, że w filmie tego zabrakło nie było czasu aby poznać tą małą dziewczynkę. Na szczęście jej wątku nie dało się zupełnie pominąć.

Podobał mi się pomysł na pokazanie stolicy Panem. Ten jakże dziwny świat, tak nierealny patrząc na inne dystrykty. W stolicy nie ma głodu ani żadnych zmartwień. Ludzie ubierają się jak chcą. Są kolorowi jak ptaki. A co lubią? Oglądać krwawe Igrzyska. Zawodnikom gratulują, że zostali wybrani. Tylko czego tu gratulować.  

Czy polecam? Na pewno tym co czytali książkę. Innym ten świat może się nie spodobać, ale warto to sprawdzić na własnej skórze.  

Moja ocena 4,5/6 


Po filmie polubiłam tą piosenkę.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Nietykalni.




Tytuł: Nietykalni
Reżyseria: Olivier Nakache, Eric Toledano
Scenariusz: Olivier Nakache, Eric Toledano
Produkcja: Francja
Premiera światowa:  23.04.2011(świat)





Kino francuskie jak już wiecie jest dla mnie jednym z najlepszych. Zastanawiałam się nad tym filmem, ponieważ o tych reżyserach prędzej nic nie słyszałam. Jednak zyskali dużo dobrych recenzji po tym projekcie. 

Film powstał na podstawie życia Philipe Pozzo. Philip jest milionerem, który aby funkcjonować w jakieś części musi mieć stałą opiekę. Tak na jego drodze pojawia się Driss. Czarnoskóry chłopak, który nie boi się niczego. Wydaje się, że nic go nie obchodzi. Pochodzi z biednej rodziny. Siedział w więzieniu przez 6 miesięcy. Ale czy to oznacza, że jest zepsutym człowiekiem?

Wydawać by się mogło, że tak różne światy nie można połączyć. Po prostu do siebie nie pasują....Do tego kto by chciał być zależnym od takiej osoby.

A jednak. Podczas filmu śmiałam się wiele razy. Driss traktował Philippe jak zwykłego człowieka. Zapominał o jego kalectwie. Potrafił wiele rzeczy obrócić w żart chodź wydawać by się mogło, że to w ogóle nie jest śmieszne.  

Nietykalni jest filmem dla każdego. Jest to zarówno dramat jak i komedia. 

Moja ocena 6/6

czwartek, 16 sierpnia 2012

Upadli.





Tytuł: Upadli
Autor: Lauren Kate
Wydawnictwo: MAG
Tłumaczenie: Anna Studniarek








"W Danielu Grigori jest coś boleśnie znajomego.
Luce Price zwraca uwagę na tajemniczego i zdystansowanego Daniela już pierwszego dnia w szkole Sword & Cross w dusznej Georgii. On jest jedynym jasnym punktem w miejscu, gdzie nie wolno korzystać z komórek, inni uczniowie to świry, a każdy ich ruch śledzą kamery.
Choć Daniel nie chce mieć nic wspólnego z Luce - i robi wszystko, żeby dać jej to wyraźnie do zrozumienia - dziewczyna nie potrafi się powstrzymać. Przyciągana niczym ćma do płomienia, musi dowiedzieć się, jaką tajemnicę ukrywa Daniel... nawet gdyby to miało ją zabić.
„Upadli” to powieść ekscytująca i romantyczna, połączenie wciągającego thrillera i historii miłosnej."

Co mnie podkusiło aby kupić książkę? Początkowo dobra ocena no i nie będę kłamać okładka. 
Wydaje mi się, że autorzy nie chcą się teraz wysilać, bo po co jak takie historie dobrze się sprzedają. Jedyne czym to się różni od innych książek to miejsce akcji. Głównie akcja dzieje się w jednym miejscu. Teoretycznie zero kontaktu ze światem zewnętrznym.

Bohaterowie. Płytcy. Wkurzali mnie dosłownie wszyscy. Nie polubiłam żadnego bohatera. W sumie to nie było trudne każdy jest taki sam. Dialogi strasznie proste. 

O upadłych aniołach czytałam jeszcze Szeptem. Stwierdzam, że Upadli mają baaaaaardzo daleko do serii Szeptem. Ponieważ Lauren podczas pisania kompletnie nie myślała o tym co piszę. Bardzo często przez to się gubiłam bo nie byłam pewna czy to ja pomyliłam wątki czy autorce się coś pomyliło. W trakcie czytania zachowywałam się jak dziewczyna na okładce.

A jakieś plusy? Nie byłabym sprawiedliwa jakbym nie napisała, że ostatnie 50 stron nawet mi się podobało, ale to chyba tylko dlatego, że byłam strasznie zmęczona czytając końcówkę. I przestałam cokolwiek wymagać.

Moja ocena: 2,5/6










piątek, 10 sierpnia 2012

Top 10: Dziesięć wymarzonych podróżniczych celów

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu.

Dziś przyszła pora na... Dziesięć wymarzonych podróżniczych celów!


Każdy ma jakieś marzenia. Często jednym z nich jest jakaś wycieczka:)

1. Rzym. Kocham Włochy. Udało mi się spełnić swoje marzenie i byłam w tym kraju na wakacjach. No ale nie widziałam jeszcze stolicy!! Wypadało by od niej zacząć. Ale po co? Jak można mieć kolejny cel podróżniczy??





 2. Praiano. Gdzie jest ta przepiękna miejscowość? Oczywiście we Włoszech. Z bólem serca nie będę was zanudzać kolejnymi miejscami, które chce zwiedzić w tym kraju:) No ale co zrobić jak tam zostało moje serce?



3. Nasze kochane Tatry. Ile razy tam byłam?? Niezliczenie wiele. Ale jeszcze znalazłoby się jakieś miejsce którego nie widziałam. Tam po prostu potrafię się wyłączyć. Dobre buty plecak, woda, czekolada, szlak i jestem w raju:)








4. Barcelona. Jedynym powodem dla którego chce zwiedzić to miasto jest klub F.C. Barcelona. Pierwsze co chciałabym zobaczyć to stadion Camp Nou:) Dziwy początek zwiedzania, ale to byłby chyba jedyny mój cel.







5. Węgry. Polak Węgier dwa bratanki...A ja nic nie wiem o tym kraju!!:)









6. Wrocław. Jak dla mnie jest to najładniejsze miasto w Polsce. Niestety nigdy nie miałam czasu aby przejść się i pozwiedzać to miejsce. Nie jest za daleko więc może w końcu uda mi się zebrać pieniądze.





 7. Dubaj. Miejsce w którym ludzie raczej nie znajdują się ot tak. Ciągnie mnie tam z ludzkiej ciekawości. Co tam się wyprawia to się w głowie nie mieści. Budowanie różnych dziwnych projektów, a co tam. Chciałabym zobaczyć to na własne oczy.





8. Finlandia. Co mnie tam ciągnie? Sama nie wiem. Wydaje mi się, że potrafiłabym tam wypocząć. Cisza spokój i piękne krajobrazy. Przyciąga mnie ich kultura.

 

 

 

9. Salar de Uyuni. Gdzie to jest? W Boliwii. Zobaczyć to na własne oczy. Coś niesamowitego. Pewnie uważałabym to za sen. A móc zrobić tam zdjęcie? Coś niewyobrażalnego, jak dla mnie.

 

 

 

 

10. Pałac Wersalski. Pewnie większość z was domyśla się dlaczego:) Móc chodzić tam gdzie chodziła Maria Antonina ach... Te ogrody ta architektura. Po prostu coś dla mnie!!! 

 

 

 Szkoda tylko, że większość z nich skończy się marzeniem. Ale marzyć każdemu wolno.  

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Woda dla słoni

Tytuł: Woda dla słoni
Reżyseria: Francis Lawrence
Scenariusz: Richard LaGravenese
Premiera światowa: 15 kwietnia 2011

O tym reżyserze na pewno coś każdy słyszał. Jak dla mnie jego najlepszy film to Constantine, chociaż Jestem Legendą również przypadł mi do gustu A co sądzę o Wodzie dla słoni?

Może zacznę od obsady. Głównym aktorem został Robert Pattinson (Jacob Jankowski). To przez niego długi czas omijałam ten film szerokim łukiem. Uważałam go za strasznie marnego aktora. Okropnie mnie sobą irytował szczególnie w sadze Zmierzch. Jednak w Wodzie zaszła w nim jakaś zmiana. Jakby się czegoś nauczył i wyciągnął z tego właściwe wnioski. Na prawdę inaczej się go oglądało. Teraz myślę, że zacznie się zmieniać na lepsze (oby). 
U jego boku zagrała Reese Withersponn( Marlena Rosenbluth). Moim zdaniem do tej roli pasuje jak ulał(ale to tylko moje zdanie). 

Jacob początkowo studiuje weterynarię. Niestety los nie jest dla niego łaskawy i musi przerwać naukę. Jak się domyślamy albo wiemy zostaje zatrudniony w cyrku, gdzie poznaję piękną Marlene, żonę właściciela całej trupy. 

Co ich połączy? Słonica Rosie. Ciężko jest sobie z nią poradzić, a to tylko dlatego, że reaguje tylko i wyłącznie na rozkazy mówione w języku Polskim. 

No właśnie ten język...Wiele razy zastanawiałam się co przed chwilą aktor powiedział do tego słonia. Aktorzy bardziej powinni przyłożyć się do wymowy tym bardziej, że w całym filmie nie ma ich tak dużo.  Jako naród zostaliśmy przedstawieni w oczywisty sposób. Każdy Polak musi pić. Nawet biedna słonica została przedstawiona jako alkoholiczka.

Co sądzę o samym filmie? 
Historia niczego nowego nie wnosi do kina. Miłosny trójkąt. Ile razy już to oglądaliśmy??
Jednak film mi się podobał. Szczególnie kreacje. Lubię tego typu filmy.

Moja ocena  4,5/6




niedziela, 5 sierpnia 2012

Długo mnie tu nie było. Niestety dwa etaty i brak internetu nie pozwoliły mi tu nic wstawiać.
W tym tygodniu mam zamiar to nadrobić. 

Widok z mojego okna. Musiałam się pochwalić:) 




Wiele sobie wyobrażamy. Wiele chcemy. Ale co przyniesie los? Czy zawsze będziemy w odpowiednim miejscu i czasie?
Nie zawsze.
Garnitury, ciemne sukienki, białe kwiaty. Nikt nie wierzy w to, że jest w tym miejscu. To zły sen. Zaraz się obudzimy.
Szara rzeczywistość trwa. To nie sen.
Ryk silników, odgłos syreny. Młodość nie zawsze kończy się starością. Dlaczego?
Patrzę i widzę znajomych z moich najlepszych czasów. Każdy w oczach ma smutek i niedowierzanie.
Pewni możemy być tylko jednego.
Łzy płyną z bezsilności.

Z takich chwil wolałabym wyciągnąć inne wnioski.